Magdalena Kuszewska: Na początku roku podejmujemy postanowienia, które często dotyczą poprawy wyglądu, kondycji, zadbania o siebie. Pani też?
Żaneta Stanisławska: Dla mnie wyznaczanie celów akurat nie wiąże się z konkretną datą, jak nowy rok. Ale rzeczywiście często postanawiam sobie coś i do tego dążę: od celu do celu (uśmiech). A czynnik zewnętrzny dla nas, kobiet, pozostaje bardzo ważny. Coraz częściej rozumiemy, że świetny wygląd pozwala nam zdobywać stanowiska, zawiązywać znajomości biznesowe i prywatne, także związki! Dlatego cała branża beauty tak prężnie się rozwija.
Czy chęć bycia atrakcyjną jakoś się zmienia w pandemii?
Niestety, trochę tak. Wiele kobiet dba o siebie mniej, z powodu siedzenia i pracowania głównie w domu. Niektóre nie widzą sensu, aby iść na manicure, inne nie mają na to czasu albo środków. Istnieje też grupa osób, dla których tylko wyjście z domu jest motorem do tego, aby o siebie zadbać. Zwykle inaczej wyglądamy i inaczej o siebie dbamy, gdy funkcjonujemy poza domem. Kiedy mamy spotkanie biznesowe lub rozmowę o pracę na żywo, takie detale jak dobrze zrobiony makijaż, fryzura czy paznokcie mają wpływ na naszą pewność siebie. To zostało udowodnione naukowo.
No tak, na zoomie łatwiej ukryć zaniedbane dłonie czy odrosty.
Wiele salonów urody ostatnio się zamyka. Inne mają kłopoty finansowe. Nasza branża bardzo dostała w kość przez pandemię, w Polsce i na świecie. Dystrybuuję różne kosmetyki, m.in. ze Szwajcarii, z Ameryki i z Korei; wszędzie jest pod tym względem podobnie.
A potrzeba piękna, zadbania o siebie maleje?
To zależy. Wiele kobiet, tak jak ja, ma potrzebę pójścia do salonu nie tylko po efekt zabiegu, ale też po pewną atmosferę, po rozmowę. Dużo klientek lubi się zwierzać z rzeczy, których nie opowiedzą nawet mężowi czy przyjaciółce. Kiedy ja zaczynałam karierę w branży beauty od prowadzenia małego salonu urody, wiedziałam o moich klientkach więcej niż ich najbliżsi. Ufały mi, nigdy tego nie nadużyłam. Prowadziłyśmy czasem długie rozmowy. Dlatego wiem, że wizyta w takich miejscach potrafi dać wielki zastrzyk energii.
Często mamy ulubionego ginekologa, ale i fryzjera czy kosmetyczkę.
Przed świętami miałam wykład dla studentek kosmetologii. Powiedziałam im, że równie ważne co samo przeprowadzenie zabiegu jest edukowanie się w innych dziedzinach. „Musicie mieć szerokie horyzonty, czytać książki, słuchać muzyki, interesować się historią, kulturą, sztuką, sportem. Chodzi o to, aby umieć podtrzymać rozmowę, budować relacje z klientkami”- mówiłam. O tym wciąż się zapomina.
Kto tworzy branżę beauty?
Często osoby z bardzo różnych środowisk. Wiele pań decyduje się wejść do tej branży po latach pracy w innej, np. w korporacjach finansowych. Zmieniając zawód, szukają nowego pomysłu na życie. To bywa efektem rozstania, wypalenia zawodowego itd. Takie osoby często trafiają pod moje skrzydła jako uczestnicy szkoleń. Są więc kobiety nie tylko bardzo młode, na początku drogi zawodowej, ale też w wieku 35-40 lat, które mają dość pracy w korporacjach, chcą żyć po swojemu. Spełniają marzenie z dzieciństwa, gdy malowały koleżanki.
Jaka była najciekawsza historia zmiany zawodu?
Nie zapomnę pani psycholog, która trafiła do mnie na szkolenie. Marzyła, aby otworzyć swój salon kosmetyczny. Przez wiele lat pracowała z dziećmi, ale zbyt mocno przejmowała się tym. „Żaneta- powiedziała- dla mnie jest nowością, że mam dotykać drugiego człowieka! W psychologii jest to zabronione. A w branży beauty mój dotyk jest dla klientki ukojeniem. Jak pigmentuję komuś usta, to zabieg intymny, bo odbywa się pod znieczuleniem. Może polecieć ślina czy krew, trzeba komuś te usta otrzeć. Zająć się tą osobą”. Pani psycholog musiała się zaadoptować do nowego zawodu. Jeśli komuś się wydaje, że kosmetolog czy kosmetyczka jest prostym fachem, to może się mylić. Bierzemy odpowiedzialność za kogoś. Odpowiadamy i za wygląd, i za samopoczucie!
A u klientek zmiana zaczyna się od zewnątrz czy od wewnątrz?
To złożony proces, przebiegający dwutorowo. Są panie, które trafiają do salonów kosmetycznych po trudnych przejściach, po terapii. Pragną zmienić wygląd, zacząć nowe życie. Są też takie, które z nami planują je pozmieniać. Myślę, że jeśli ktoś walczy z otyłością, mierzy się z poczuciem niższości, to nie ma co mu opowiadać, żeby się zaakceptował, podpowiadać nowe stylizacje i fryzurę. Trzeba zacząć od terapii albo od rozmowy o błędach w żywieniu. Potrzeba zmiany powinna wypłynąć z serca. Jak pojawia się impuls i siła do działania, jest prościej.

Dlatego tak ważne jest, aby w salonie urody ktoś umiał nas wesprzeć
dobrym słowem.
Oczywiście. Znane fit- trenerki odnoszą wielkie sukcesy także dlatego, że potrafią świetnie motywować swoje podopieczne; chwalić, a nie krytykować! Często salon kosmetyczny lub fryzjerski jest jedynym miejscem, gdzie kobieta słyszy komplementy. Mąż jej nie chwali, przyjaciółki milczą… Przekonałam się setki razy, jak umiejętnie dobrane słowa wsparcia, a nie tylko zabiegi, dają wiatr w żagle! To też jest nowość, że kobieta wspiera kobietę, bo nadal obowiązują mity, według których jesteśmy o siebie zazdrosne.
Jak często kobieta chce być piękna nie dla siebie, a dla mężczyzny?
Wciąż się to zdarza. O tym również rozmawiam z klientkami i z przyszłymi kosmetyczkami. Warto motywować kobiety, aby chciało im się być atrakcyjnymi i zadbanymi dla siebie, bo wtedy mogą zawojować świat. Ale wiele z nich mówi, że to szalenie ważne, aby dostać dobre słowo od mężczyzny. Trudno powtarzać ciągle do lustra: jestem piękna, jestem super… Dlatego podkreślam, że nasza branża łączy się z emocjami, z psychologią, ze wsparciem i różnymi dziedzinami życia.
Z jakimi jeszcze problemami mierzą się kobiety?
Z idealnymi wizerunkami na social mediach: śliczne stylizacje, piękne filtry w zdjęciach. Instagram czy Facebook nie pokazują rzeczywistości, więc kobiety popadają w frustrację. Dążą do ideałów, których nie ma! Wiele klientek przynosi do salonów zdjęcia gwiazd, Kim Kardashian czy Jennifer Lopez, prosząc, aby mieć takie brwi, usta i włosy jak one. Na to trzeba brać poprawkę! Każda z nas ma inny typ urody. Od tego też jesteśmy, aby tłumaczyć, że nie wszystko jest możliwe albo wskazane. Nie chodzi o to, aby być czyjąś nieudaną kopią. Widzę, jak łatwo można się uzależnić od zabiegów, od chęci bycia perfekcyjną, nieskazitelną. Dlatego tak ważna jest akceptacja siebie, której życzę Wam na cały 2021 rok.
Rozmawiała: Magdalena Kuszewska
Wspaniały wywiad ‼️