– Mózg wybiera bezrefleksyjnie wpatrywanie się w ekran smartfona, który oferuje wszystko jak na tacy – tłumaczy dr Aleksandra Piotrowska, psycholog, wykładowca, propagatorka wiedzy. Książka nie tańczy, a kolacja z rodziną wydaje się nudna. Jak nad tym zapanować? I nie dać się pokonać technologii?

Magdalena Kuszewska: Oj, doceniliśmy ostatnio media społecznościowe, komputery i smartfony. Mam na myśli długie tygodnie izolacji.

Dr Aleksandra Piotrowska: Bo gdyby nie komputery i media cyfrowe, dotkliwość czasów pandemii byłaby wielokrotnie poważniejsza. Ilu z nas mogłoby wykonywać pracę, gdyby nie dostęp do Internetu? Jesteśmy w swoich zawodach, w ogromnej większości przypadków, uzależnieni od kontaktów z innymi. Dzięki temu, że media cyfrowe dają nam możliwość pracy w domu, krach naszej gospodarki nie będzie aż tak dotkliwy.

A jak z dziećmi, które bez świata Internetu nie wyobrażają sobie dnia?

Gdyby nie możliwość komunikowania się z rówieśnikami, dzieci w czasie pandemii zostałyby odcięte od możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb. Szczególnie mam na myśli te w wieku szkolnym. Proszę sobie wyobrazić, jak one czułyby się, siedząc tygodniami w domu, bez mediów społecznościowych? Za tym szłyby dramaty: ucieczki z domu, bunty, walki na noże… Pamiętajmy, że potrzeba kontaktów z grupą rówieśniczą, a nie przede wszystkim z mamusią i tatusiem, po ukończeniu 9. roku życia intensywnie narasta. Druga dekada naszego życia to czas spędzany głównie z rówieśnikami; tak przebiega rozwój człowieka. Koronawirus nam wszystkim oczywiście skomplikował działania, ale małolatom odebrał ważną część życia. Gdyby nie smartfony, byłoby znacznie gorzej!

A jednak jest poważne „ale”… Zatracamy się w technologii.

No właśnie. Problem polega na tym, że media cyfrowe stają się niewiarygodnie atrakcyjne i konkurencyjne wobec innych zjawisk czy rzeczy, jak gazety czy książki. Ludzki umysł działa według zasad ekonomii, czyli próbuje wydatkować jak najmniej energii. W sytuacji, kiedy nie muszę myśleć, postępuję stereotypowo, oszczędzając energię, którą trzeba przeznaczyć na zadania trudne, skomplikowane. Mózg wybiera bezrefleksyjnie, jako najprostsze rozwiązanie, wpatrywanie się w ekran smartfona, który oferuje wszystko jak na tacy. W gotowej postaci, bazując na uwadze mimowolnej, rozwojowo prymitywniejszej, nie angażującej pełni sił naszego umysłu. Książka nie tańczy, nie fruwa, a literki nie mienią się w niej kolorami. To zapewnia smartfon: jego ekran mimowolnie przyciąga już uwagę noworodka! Zmieniające się obrazki, efekt nowości, kontrasty, to wszystko niezależnie od naszej woli przyciąga jak magnes. Dopiero w dalszej kolejności skupiamy się na tym, co prezentuje.

Fot. Unsplash


Treść staje się mniej ważna.

Ktoś z korporacji powiedziałby: kontent. Nawet moja 5-letnia wnuczka w czasie izolacji miała dwa razy dziennie zajęcia przedszkolne on-line. Przy całym uwielbieniu dla technologii, która nam ułatwia życie, boję się, że zapłacimy za czas pandemii sporym przyrostem uzależnień od smartfonów, szczególnie u dzieci.

A jeśli komputer i telefon stają się ciekawsze od rozmowy z mamą lub zabawy z bratem?

Oczywiście, tak właśnie się dzieje. Książka przegrywa z komputerem i smartfonem, ale z relacjami także. Posiedzenie przy herbacie z dziadkami, pogranie z rodziną w planszówki, wspólna kolacja przy stole: dla wielu dzieciaków to nuda, bo przecież nic szczególnego się nie dzieje! Dlatego jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji, w której już przecież nie da się zrezygnować ze smartfonów, jest wprowadzenie jasnych zasad.

Jakich?

Możemy je omówić albo spisać. Chodzi o reguły postępowania, np. nie używamy komputerów i telefonów po godzinie 20. Nie kładziemy się spać ze smartfonem. Jeśli 17-latek przekonuje, że musi mieć przy łóżku smartfon z powodu szansy ustawienia alarmu porannego, to wydajmy 10 zł na zwykły budzik. Liczy się też ilość czasu, w której dziecko może używać sprzętu w ciągu dnia. Ważne: te obostrzenia muszą dotyczyć wszystkich! Nie ma mowy, aby ktoś mógł używać smartfonu przy posiłku, a inna osoba z rodziny już nie. Jeszcze jedno, jeśli te zasady zostaną wypracowane wspólnie, w wyniku dyskusji, a nie będą narzucone przez rodzica, to znacznie łatwiej je wdrożyć i zaakceptować.

Demokracja wygrywa!


Nikt nie chce mieć w domu kaprala, który narzuca swoje wizje, bez konsultacji lub wyjaśnienia powodu. Warto przekonać domowników do tego, że nowe ustalenia pomogą nam wszystkim.

A jeśli popełniliśmy błąd i zasady wymknęły się spod kontroli lub w ogóle ich nie ma?

Zwołajmy naradę rodzinną. Powiedzmy, że warto coś zmienić, abyśmy wszyscy nie zwariowali i nie oddalili się od siebie, każde ze smartfonem przed nosem. Dyskutujmy, przekonujmy się, ustalajmy. To nie jest łatwe, ale nie mamy wyjścia. Polecam metodę małych kroków. Czyli przede wszystkim ustalenie godziny, po której nie używamy elektroniki, a także spanie w łóżku bez smartfona. Gdyby pani wiedziała, ile dzieci w środku nocy, zamkniętych w swoich pokojach, używa godzinami telefonów… Za tym kryją się kolejne pułapki i problemy. Dziecko, które po raz pierwszy ogląda treści pornograficzne, ma średnio 9 lat! Natrafia na nie najczęściej właśnie nocami, bez kontroli dorosłych. Używajmy technologii, byle z głową. Nie pozwólmy się jej zawłaszczyć.

Rozmawiała: Magdalena Kuszewska

Back to list

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *