„Work hard, play hard!”. Znacie to powiedzenie, prawda? Pracuj ciężko, baw się ostro, takie jest swobodne tłumaczenie. No właśnie. Tak wiele z nas stosuje je na co dzień. Ciężko pracujemy, rozwijamy się, działamy, ale też potrafimy znaleźć czas na pasję czy przyjemność… Zaraz, zaraz, czy aby na pewno?
Zgoda, Polacy należą do najbardziej pracowitych narodów w Unii Europejskiej, z ilością średnio 1800 godzin rocznie (dla porównania, Niemcy pracują o 1/3 mniej). Ale już na tę drugą przestrzeń, zabawy i relaksu, często sobie nie pozwalamy. Tutaj szczególnie chodzi o (w domyśle mocny) wypoczynek oraz rozrywkę. Tymczasem, jak dowodzą terapeuci, nie ma mowy o dobrej, produktywnej pracy, która daje nam satysfakcję, frajdę i spełnienie, skoro jesteśmy przemęczeni, niewyspani, zagonieni. A zatem czas na znalezienie w naszym życiu momentów, kiedy nie robimy nic wielkiego. Odpoczywamy, całkiem bezczynnie, może nawet z lekkim znudzeniem. Z szansą na złapanie swoich własnych myśli, z możliwością wzięcia głębszego oddechu. Wtedy, kiedy tak wydajnie i pięknie ładujemy nasze życiowe akumulatory!
Pochwała powolności
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić! Ktoś kiedyś zacytował powiedzenie Afrykańczyków, w nawiązaniu do Europejczyków: „Wy macie zegarki, a my mamy czas”… Trudniej o bardziej precyzyjny i prawdziwy opis naszej rzeczywistości. Dziś większość ludzi sukcesu na pytanie, co jest dla nich największym luksusem, udziela podobnej odpowiedzi: „Czas! Dla siebie, dla bliskich”.
Jak znaleźć szczęście w życiu? Jak znaleźć szczęście w życiu?
Jakiś czas temu Główny Urząd Statystyczny podał zatrważające dane: co piąty Polak nie ma czasu wolnego w dni powszednie! Problem dotyczy przede wszystkim osób młodych, w wieku 25-44 lat. Z kolei według firmy Tutlo aż 42% Polaków przez brak czasu rezygnuje z rozwoju i nie podwyższa własnych kompetencji, np. ucząc się języka angielskiego.
Chomik w kołowrotku. Tak się każda z nas czasami, a może nawet często, czuje. Chomik gna przed siebie, ale nawet nie wie, gdzie jest cel. Ba! Nawet nie ma czasu o nim myśleć, bo przecież tak pędzi. Najważniejsze, to zdać sobie z tego wszystkiego sprawę. Z tego, że zazwyczaj nie potrafimy wrzucić na luz i zbyt szybko działamy. Bez szans i możliwości na relaks, bezczynność, regenerację. Czy więc aby na pewno musisz tak gnać? Być może jest to w dużej mierze spowodowane przyzwyczajeniami, presją środowiska albo własną?
Pochwała wolności
Najprościej byłoby odpuścić, zrezygnować z paru obowiązków czy aktywności. Tylko nie zawsze to możliwe albo/i nie zawsze chcemy, potrafimy. I na tym polega problem. Jednocześnie może się okazać, że zmęczony organizm daje nam się we znaki lub sygnalizuje, że tempo jest zabójcze. Często się przeziębiasz? Masz infekcje? Obniżoną odporność? Bóle kręgosłupa? Migreny? Walczysz z kompulsywnym objadaniem się nocami (kiedy już wreszcie ciało i głowa mogą odpocząć)? Miewasz stany lękowe albo depresyjne? Oto (czasem pośrednie) efekty zbyt dużego tempa, które sobie narzucasz. Choć często odsuwamy od siebie myśl czy świadomość, że niepokojące objawy łączą się właśnie z tym, ostrzegają lekarze. Jest wiele historii, w których pacjenci nawet pozornie mają niezłe wyniki badań, ale mierzą się ze smutkiem, z brakiem energii i siły, z sennością lub bezsennością. To także mogą być skutki pędu.
Carl Honoré w książce pt. „Pochwała powolności” dowodzi, iż spieszy nam się do tego stopnia, że każda osoba i rzecz, które nas spowalniają, od razu staja się wrogie. Efekt? Złość, frustracja, irytacja, gniew, czasem agresja, widoczne w takich miejscach, jak sklepy, siłownie, drogi, chodniki, praca, a nawet wakacje. Autor dowodzi, że są pomocne narzędzia, aby to zmienić, choćby w postaci mądrych lektur, medytacji, warsztatów, terapii, wszelkich ruchów skupionych wokół filozofii Slow Food. Ale uwaga! Najpierw wszystko musi się dokonać w naszym umyśle.
Bez świadomości, bez uważnego bycia tu i teraz, w myśl filozofii życia zwanej Mindfulness, nie uda nam się zatrzymać. Najważniejsze to zwolnić od razu, dzisiaj, bez oczekiwania i dalekosiężnych planów. Szukaj momentów, kiedy możesz się zatrzymać, dosłownie. Bez smartfona w ręku, bo to żaden wypoczynek, wręcz przeciwnie. Bez natłoku myśli, bez nerwowego spoglądania na zegarek. Naucz się trenować momenty, w których luzujesz!
6 skutecznych porad, jak zwolnić tempo:
Po powrocie do domu przebierz się w wygodne ubrania. Usiądź na sofie, postaraj się o spokojny, głęboki i uważny oddech (najlepiej taki, gdzie wydech jest dłuższy, niż wdech). To pozwala wprowadzić ciało w stan dobrego spowolnienia.
Wpisuj w kalendarz chwile, w których celowo i świadomie zwolnisz. Choćby kilkuminutowe. Ważne, aby były codziennie. Chodzi o budowanie nowych, dobrych przyzwyczajeń.
Wyłącz wieczorem telefon i komputer. Spowolnieniu sprzyja odcięcie od elektroniki. W zamian słuchaj muzyki relaksacyjnej, bo szybkie i głośne rytmy dodatkowo pobudzają (co jest udowodnione naukowo) i pospieszają.
Co dzień lub co dwa wybierz się na spacer do parku lub (najlepiej) do lasu. Kontakt z naturą jest bezcenny, liczy się też przekierowanie uwagi na zmysły. Wycisz telefon, posłuchaj śpiewu ptaków, popatrz na liście i niebo. Maszeruj świadomie. Bądź sama ze sobą lub z bliską osobą.
Skup się na jednej, konkretnej czynności, którą wykonujesz. Bądź „tu i teraz”. Jeśli bowiem jednocześnie gotujesz obiad, rozmawiasz przez telefon i robisz listę zakupów na jutro, to wpadasz w gonitwę, rozpraszasz się i wpadasz w jeszcze większe tempo.
Zadbaj o strefy relaksu w domu: wygodny fotel, miękka sofa z poduchami, fajny hamak i bukiet świeżych kwiatów, szeroki parapet z pledem i świecami. Spędzaj tam chociaż godzinkę dziennie.