„Ten film mówi o potrzebie duchowości. Czuć zresztą, że nadchodzi nowa era: przejścia z agresywnego kapitalizmu oraz stopniowego wyniszczania naszej planety w coraz większą świadomość tego, do czego to prowadzi, i gwałtowna potrzeba wejścia w głąb siebie”- mówiła Małgorzata Szumowska (w wywiadzie udzielonym Kubie Armacie) o filmie „Śniegu już nigdy nie będzie”, który wyreżyserowała z Michałem Englertem.
Skoro reżyserka zwiastuje nadejście nowej ery, zaznaczanej wyraźnie już w tytule filmu, to zdecydowanie jest to obraz, na który warto do kina pójść (przy okazji ciesząc się, że kina znowu zostały otwarte!).
Poza tym film jest oficjalnym polskim kandydatem do Oscara 2021 r., w którym zagrała plejada gwiazd: Maja Ostaszewska, Agata Kulesza, Weronika Rosati, Katarzyna Figura, Andrzej Chyra i Łukasz Simlat. I on: Alec Ustgoff, kreujący najważniejszą postać w tym filmie. Obcy przybysz zza sąsiedniej granicy. Obcy, a zarazem bliski.
Samotność w wielkim mieście
Mglisty poranek, najpewniej w stolicy Polski. Nagle zjawia się Żenia ze składanym łóżkiem w rękach. To fantastyczna rola ukraińsko- angielskiego aktora Aleca Utgoffa, znanego z takich produkcji, jak „Stranger Things” Czy „Mission: Impossible- Rogue Nation”.
Żenia jest przystojny, przenikliwy i tajemniczy; bacznie obserwuje nowe otoczenie. Szybko okazuje się, że ma dar. Jego ręce leczą, a umysł jest w stanie przeniknąć pragnienia samotnych kobiet (choć mężczyzn także). Tych bowiem w filmie Szumowskiej i Englerta nie brakuje. Żenia zaczyna pracę na luksusowym osiedlu, pełnym identycznych białych willi, pod miastem. W każdym z tych domów odbywa się innego rodzaju dramat, choć w pięknych zazwyczaj dekoracjach. Ciekawe, że bohaterowie filmu, w większości skupieni na własnym, bardzo dostatnim i wygodnym świecie, nie są szczęśliwi. Odczuwają pustkę, różne tęsknoty, bezcelowość życia. Dopiero dzięki pojawieniu się nowego masażysty dostrzegają te problemy bardziej, wyraźniej.
Samotność dotyczy właściwie każdego bohatera filmu; poza tym jest tu i alkoholizm kobiecy, i przewlekła choroba męża jednej z bohaterek, i zdrada… Wkrótce niezwykłe zdolności Żeni odmienią życie każdego z nich.

Nie ma śniegu
Na końcu filmu pojawia się ważna informacja, związana z opadami śniegu. Nieprzypadkowo. Dla reżyserki, Małgorzaty Szumowskiej, śnieg jest istotny, bo kojarzy się z dzieciństwem.
„Pamiętam, że jako mała dziewczynka wyczekiwałam zimy, kiedy chodziło się na sanki, lepiło bałwana. Moje dzieci nie znają już Polski, w której zawsze o tej porze roku był śnieg. To wynik zmian klimatycznych. Podobnie zresztą jak pandemia. Ta i kolejne, które pewnie za jakiś czas przyjdą- mówiła Szumowska w wywiadzie z Kubą Armatą. – Ludzie będą musieli zacząć funkcjonować w nowych warunkach, nabyć odporność, bo jednostki jej pozbawione będą podatne na te wszystkie złe rzeczy. Świat się zmienia. Jest we mnie pewien niepokój, kiedy na to patrzę i myślę o swoich dzieciach. Nigdy pewnie nie zobaczą wielu rzeczy, które ja miałam okazję widzieć. Nie tylko śniegu, ale i chociażby niektórych gatunków zwierząt”.
Tytułowy śnieg nabiera wielu znaczeń. Jednym z nich jest opisane wyżej poczucie bezpieczeństwa, którego brakuje (biały puch jako symbol zim z dzieciństwa). Innym- nieprzewidywalny żywioł natury. Wielu odbiorcom śnieg kojarzy się dziś głównie z drastycznymi zmianami w ekoklimacie, przez które coraz rzadziej go doświadczamy.
Pustka
W filmie „Śniegu już nigdy nie będzie” bohaterka grana przez Agatę Kuleszę narzeka, że ludzie teraz zastanawiają się przede wszystkim nad tym, jak wyglądają. Skupiają się na fizyczności, a do tego uparcie relacjonują własne życie w mediach społecznościowych.
Małgorzata Szumowska widzi to w ten sposób: „Mam wrażenie, że doszliśmy do ściany. Widać obsesję fizyczności, ludzie chcą zachować dobrze wyglądające i funkcjonujące ciało jak najdłużej. To efekt Instagrama i pokazywanego tam wyidealizowanego obrazu. Przecież w rzeczywistości to wszystko wygląda zupełnie inaczej. To chore, bo spotykasz się z daną osobą i nagle jesteś zdumiony, że ona tak wygląda”.
A Michał Englert dodaje, że sfera relacji międzyludzkich, nabudowanych w dużym stopniu na portalach społecznościowych, wiąże się z potrzebą przynależności społecznej. Akceptacji i bycia częścią większej grupy. „W efekcie ludzie kładą nacisk tylko na to, jak są postrzegani przez innych. Często ten obraz jest wykrzywiony, przefiltrowany, tak by pasował do danej sytuacji. W naszym filmie chcieliśmy pokazać ten moment, w którym człowiek jest sam”- dodaje reżyser.