– Przychodzi samotna kobieta do biura i deklaruje: „Nie chcę być samotna”. Potem często słyszę, że ktoś chce wejść w związek małżeński, mieć dziecko. Ale ucieczka od samotności jest podstawą, to choroba naszych czasów – mówi Agata Sybilska, szefowa Biura Matrymonialnego OSTOYA w Warszawie.

Magdalena Kuszewska: Pisarz Janusz Leon Wiśniewski, autor głośnej „Samotności w sieci” i wielu innych książek, powiedział mi, że Internet sporo namieszał w poznawaniu się par. W sieci spotkać się bowiem mogą ludzie, którzy w realu by do siebie nawet nie podeszli. A fascynująca rozmowa, jego zdaniem, jest w stanie zniwelować gusta, więc wygląd się staje drugorzędny.

Agata Sybilska: A z tym akurat się nie zgadzam. Specyfiką Internetu są wykreowane na portalach randkowych zdjęcia, na których ludzie są młodsi, chudsi, piękniejsi. Albo czasem to w ogóle inne osoby. I potem w realu dochodzi do bolesnych zderzeń. 

Jeden z klientów mojego biura matrymonialnego opowiadał, że ostatnio poznał fascynującą kobietę na portalu. Tak mu się podobały ich rozmowy, że wsiadł w pociąg z Warszawy do Krakowa i pojechał na randkę. Nadmienię, że kobieta długo się opierała przed tym spotkaniem, lecz w końcu ją przekonał. Na miejscu okazało się, że czeka na niego kobieta z zupełnie inną twarzą niż na zdjęciu, na dodatek dość puszysta. Wyznała, że na portalu dokleiła umiejętnie twarz jakiejś aktorki. On, zszokowany, zapytał: „Dlaczego to zrobiłaś? Oszukałaś mnie”. „Ale gdybyś mnie widział taką, jak teraz, to byś tu nie przyjechał. Poza tym rozmawiało nam się wspaniale, a to ważniejsze niż wygląd”- wyznała. Piękna blondynka i jej ukochany Quasimodo? To raczej się zdarza w bajkach. W internecie jesteśmy traktowani bardziej przedmiotowo niż podmiotowo. A wygląd jest traktowany priorytetowo i dlatego tez często jest kreowany. 

MK: Winowajcą są social media i portale randkowe, które wykrzywiają nasz obraz?

AS: To, co jest zaletą Internetu, staje się też jednocześnie jego wadą.  Ilość możliwych znajomości oraz dowolna kreacja wizerunku uniemożliwia racjonalne wybory. Można kreować się na wszelkie sposoby: i pozytywnie, i negatywnie ale my przecież oczekujemy przede wszystkim uczciwości i prawdy. 

MK: Trzeba zatem jasno powiedzieć, że do biura matrymonialnego często trafiają osoby, które rozczarowały się internetowymi znajomościami. 

AS: Zgadza się. Większość moich klientów ma co najmniej jedną znajomość internetową za sobą. Przychodzą też osoby, które z racji pełnionych funkcji zawodowych lub publicznych nie mogą i nie chcą  logować się na portalu… 

Niemal wszyscy klienci biura mają doświadczenia na portalach randkowych i dlatego też znaleźli się w biurze matrymonialnym a ich opinia jest jednoznaczna. Czyli: w sieci jest sporo oszustów płci obojga, niestety też sporo oszołomów. Nie wspominając już o mafiach nigeryjskich, które rozkochują w sobie użytkowniczki i naciągają je finansowo. 

MK: Jaką przewagę ma biuro matrymonialne nad aplikacjami randkowymi?

AS: Przede wszystkim posiadamy sprawdzonych klientów, bo z każdym spotykamy się w realu. Jeżeli ktoś ma uczciwe zamiary, przychodzi do biura matrymonialnego szukać miłości lub związku. A jak ma zamiary nieuczciwe, zostaje na portalach. My naprawdę prześwietlamy wszystko, co możemy. Nie skupiamy się tylko na wyglądzie; zaglądamy do dokumentów, weryfikujemy. Ustalamy w trakcie rozmowy, czy ktoś jest stabilny zawodowo, jakie ma wykształcenie, zawód i ogólną kondycję życiową, gdzie mieszka. Każda osoba, którą polecamy innym, reprezentuje sobą wysoki poziom. Nie ma przypadku.

fot. z arch. Agaty Sybilskiej z Biura OSTOYA.

MK: Ciekawe, czy w pandemii przybyło klientów, szukających miłości?

AS: O czasie pandemii mogę powiedzieć: absolutne szaleństwo. Od kiedy ogłoszono lockdown, zmalała możliwość spotykania i poznawania ludzi na żywo. Te wszystkie pracujące w korporacjach osoby, oderwane od stada, nagle przewartościowały swoje systemy. Okazało się, że kariera nie jest najważniejsza, kiedy się wiele dni siedzi samotnie w domu, pracując w systemie on-line. Stąd bardzo duże zainteresowanie usługami naszego biura. Wciąż najbardziej cenię spotkania na żywo, więc przyjmowałam klientów przy zachowaniu wszystkich norm sanitarnych, m.in. w maseczkach, z regularną dezynfekcją. Rozmawiając z ludźmi, przekonywałam się po raz kolejny, że samotność na dłuższą metę jest zabójcza. Za brakiem lustra społecznego idą przecież depresje, choroby, poczucie niższej wartości, kompleksy, a w skrajnych przypadkach taki stan doprowadzić może do samobójstwa. 

MK: Przychodzi samotna kobieta do biura i deklaruje…

AS: „Nie chcę być samotna”. Tak, to najważniejsze zdanie. Potem często słyszę, że ktoś chce wejść w związek małżeński, mieć dziecko. Ale ucieczka od samotności jest podstawą, to choroba naszych czasów. Zdarza się przecież też, że ludzie są samotni w związku. Ciekawe, że klienci deklaratywnie nie szukają miłości, tylko wręcz, tak jak to w starych rodach bywało, chcą partnera szytego na miarę. Opisują wygląd, podają nawet wzrost, budując ideał. 

MK: Ale to nie jest gra komputerowa. W biurze nie stworzycie ideału. 

AS: (uśmiech) Czasami ideały same się zgłaszają! Nawet nie masz pojęcia, jacy tu mężczyźni przychodzą. I jakie kobiety! Ludzie atrakcyjni na 200%,  pod każdym względem, aparycji, pozycji społecznej i intelektu. 

MK: Jak wygląda zgłoszenie własnej kandydatury do biura matrymonialnego?

AS: Najpierw trzeba się umówić telefonicznie lub mailowo na spotkanie. A potem odbyć długą, czasem dwugodzinną rozmowę ze mną. Kwestionariusz wypełniamy na końcu rozmowy, jeżeli oczywiście chcemy, aby  ta osoba była w naszej bazie. Pogłębiona ankieta jest uporządkowaniem rozmowy, w której omawiamy również oczekiwania klienta. Na koniec wyjaśniam, jak biuro  funkcjonuje, czego można się spodziewać, podaję cenę usługi i potencjalny czas oczekiwania na pierwszą randkę z odpowiednio dopasowaną osobą.  Zazwyczaj potem już wszystko dzieje się bardzo szybko. Przed spotkaniem obojga na żywo wysyłamy ich profile do wzajemnej akceptacji, mailem. Opis osoby i jej zdjęcia. To dorośli ludzie, więc we dwoje ustalają już termin oraz miejsce randki. Biuro zostaje w tym momencie nieco z tyłu. 

MK: Co dalej? Dostajecie informacje zwrotne po pierwszej randce?

AS: Jeśli tylko para sobie życzy. Zdarza się, że od razu zaczynają się spotykać, wchodzą w relację. A bywa, że to nie to, więc wracają i szukamy dla nich nowych osób. Klient zawsze może poprosić o wsparcie psychologa albo po prostu przyjść do biura i omówić wątpliwości związane z daną osobą. 

MK: W jakim wieku jest najwięcej klientów?

AS: W każdym. Od 25 roku życia do 80. Zgłaszają się panie i panowie w różnych momentach życia. To nie tak, że jak ktoś ma 69 lat, jest wdową czy rozwodnikiem, to już nie może szukać miłości. Może! Jeden z najpiękniejszych związków, jaki pomogłam stworzyć w naszym biurze, to pani lat 65 i pan lat 89. On przeżył z nią trzy piękne lata; umarł, zakochany bezgranicznie. A ona do tej pory cudownie go wspomina.  

MK: A czy klienci biura matrymonialnego mają problem z tym, że korzystają z Waszych usług? Chodzi o takie zawstydzające przekonanie, że „nie umiem sam/a znaleźć sobie nikogo”?

AS: Często tak. Klienci zwykle dziwią się, że biura matrymonialne jeszcze istnieją. I są zawstydzeni, że proszą o pomoc. Na co wyjaśniam: ale co to znaczy, że kto ma sobie znaleźć partnera? Już dawno odeszliśmy od samodzielnego naprawiania samochodów, kranów i domowego leczenia zębów.  Tłumaczę, że to serwis jak każdy inny. I jak mamy problem ze znalezieniem partnera to, przychodzimy konkretnie do biura, które nazywamy matrymonialno-poznawczym. Bo czasem nie chodzi tylko o matrymonialne cele, także o przyjaźnie itd. 

MK: A jeśli po pierwszej randce jedna osoba chce kontynuować znajomość, a druga nie, to co wtedy? 

AS: Bywa, że muszę interweniować, jeżeli ktoś zarzuca mailami czy SMS-ami tę drugą stronę. Uruchamiamy nasz regulamin i informujemy, że tak nie można. I trzeba niestety pogodzić się z tym, że jak kobieta mówi nie, to znaczy, że nie. Albo w drugą stronę… Mam obecnie klienta 40 plus, przeuroczego, w którym zakochują się wszystkie kobiety po kolei. Na dodatek dzieje się to błyskawicznie!

MK: On musi być wyjątkowy. 

AS: Jest bardzo przystojny i męski, i świetnie wykształcony. Ale sama jestem ciekawa, co on jeszcze takiego w sobie ma. Po dwóch tygodniach zakochuje się w nim każda kobieta, z którą poszedł na dwie, trzy randki. Tyle że on się tego boi. I dzwoni do mnie, i mówi: „Co ja mam zrobić, kolejna kobieta chce mnie usidlić”. A on jest półtora roku po rozwodzie i potrzebuje na razie związku partnerskiego. Gdyby one tak nie parły do przodu, pozwoliły się poznać, to by go nie zniechęcały tak szybko. 

MK: Jakie osoby przychodzą szukać miłości? I po jakich przejściach?

AS: To te, które nie zgadzają się na dojmującą, zżerającą samotność. Ale także te, które mają dość toksycznych związków, w tym małżeńskich. Przychodzą kobiety mające tzw. przechodzone związki narzeczeńskie. Ja jestem akurat fanką małżeństw i nie rozumiem cierpliwości pań, których mężczyźni zwlekają ze ślubem latami. Tak jak nie rozumiem kobiet, których partnerzy wzbraniają się przed zakupem pierścionka zaręczynowego dłużej niż rok, wymyślając ciągle nowe powody: kariera, choroba matki, brak funduszy. Jeśli ktoś was traktuje niepoważnie albo bez szacunku, poszukajcie innego.

Rozmawiała: Magdalena Kuszewska

Back to list

Related Posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *