Polka zostaje mamą statystycznie w wieku 30 lat. Czyli coraz później. Ale jedno jest pewne: macierzyństwo nadal uważane jest za jeden z najważniejszych wskaźników przechodzenia z wczesnej dorosłości do tzw. dorosłości właściwej, jak nazywają to fachowo badacze.
Pojawienie się dziecka bywa punktem zwrotnym, który determinuje inne wybory życiowe: edukację, pracę, miejsce zamieszkania, wchodzenie w związki i relacje. Siła tego zjawiska wydaje się być podobna, choć z podejściem do wychowania dzieci bywa już zdecydowanie bardziej różnorodnie niż kiedyś.
Oczywiście, nadal zdarzają się tzw. wpadki oraz niechciane ciąże, a także związane z tym dramaty. Ale generalnie z roku na rok jest lepiej, jeśli chodzi o świadomość rodzicielską. Decyzja o tym, czy i kiedy chcemy zostać mamą staje się (mimo niełatwych okoliczności) coraz bardziej przemyślana, świadoma.
Starsze mamy
Zespoły badawcze Uniwersytetu SWPS pochyliły się ostatnio nad tematem macierzyństwa, niezmiennie aktualnym i często budzącym kontrowersje (ze względu na obowiązujące w Polsce prawo, dyskusje z udziałem Kościoła itd.). – W naszym badaniu przyglądamy się doświadczeniom babć, matek (retrospektywnie) i ich córek (w trakcie) w zostawaniu matkami. Dla dwóch pierwszych pokoleń macierzyństwo było obowiązkowym elementem wejścia w dorosłość, który łączył się ze ślubem, wyprowadzką z domu rodzinnego, zakończeniem edukacji oraz rozpoczęciem pracy – wyjaśnia dr Paula Pustułka.
Tymczasem najmłodsze pokolenie uważa macierzyństwo jako jedną z wielu dróg wejścia w dorosłość. Co ciekawa, jest to droga, która może, ale wcale nie musi zostać zrealizowana. Młode kobiety zrywają z „ustaloną” kolejnością tak zwanego wchodzenia w dorosłość (zaręczyny, ślub, macierzyństwo). Czasem robią zupełnie na odwrót lub całkiem inaczej, po swojemu.
Co czwarte dziecko rodzi się poza związkiem małżeńskim, jak wynika z danych GUS. Dla porównania: Polki urodzone w latach 60- tych wychodziły za mąż w wieku 22-23 lat. Obecnie panny młode mają średnio 28 lat. Kiedyś pierwsze dziecko rodziłyśmy w wieku dwudziestu lat, teraz o dekadę później.

Profesjonalna rola
Ile dzieci wychowuje się w domu, w którym mieszkają poza rodzicami także dziadkowie czy inni bliscy? Coraz mniej. Kiedyś dom wielopokoleniowy był normą. Matki Polki korzystały oczywiście ze swojej intuicji oraz zdobytego w życiu doświadczenia podczas wychowania dzieci. Ale mocno posiłkowały się radami bliskich kobiet: matek, babć, sióstr, ciotek, kuzynek.
Teraz z pomocą przychodzą nam inne kobiety, jak matki czy przyjaciółki, ale często również obce osoby. Psycholodzy, terapeuci, położne. Dostajemy ogromną ilość poradników i książek dla kobiet w ciąży, dla matek małych dzieci i dla mam nastolatków. W Internecie jest zatrzęsienie blogów, wirtualnych porad, do tego profili tematycznych na Instagramie czy Facebooku. Wciąż powstają nowe grupy doradcze czy pomocowe, internetowe społeczności matek. Teoretycznie więc mamy łatwiej, z tyloma źródłami pomocy… Czyżby?
Badaczki z Uniwersytetu SWS potwierdzają: matki i babcie przestają być głównymi autorytetem w procesie wychowania dzieci. Teraz to eksperci wyznaczają kierunek współczesnego rodzicielstwa.
Z jednej strony nie chcemy wprowadzać niektórych rozwiązań, które obowiązywały w naszych domach (np. karanie dzieci czy mięsne obiady), a z drugiej- siłą rzeczy powielamy wiele wzorców rodzinnych. Mimo że odrzucamy różne schematy wychowawcze i ustalamy własne drogi, to jednak trudno odejść całkiem od tego, czego nas uczyli rodzice i bliscy.
Samotność rodzica w pandemii
– Przejście do macierzyństwa jest samo w sobie trudnym doświadczeniem, a w ostatnich miesiącach zostało obarczone dodatkową dawką niepewności. Rozmowy z lekarzami uświadomiły nam to, co każdego dnia przeżywają kobiety w ciąży, którym przyszło rodzić po lutym 2020 roku. I jest to obraz pełen lęku, niepewności i braku sensownych procedur – mówi dr Pustułka.
Dla wielu młodych matek początek pandemii nie musiał być tak dotkliwy, ponieważ mężowie czy partnerzy przez kilka tygodni pracowali z domu, co sprawiało, że one nie były same z dziećmi. Potem jednak sytuacja nie wróciła na stare tory, tylko pogorszyła się. Kolejne obostrzenia związane z siedzeniem w domu czy robieniem zakupów powodują, że młode matki czują się izolowane i samotne… Często są pozostawione same sobie wraz z dziećmi, opieką nad nimi, pomocą w nauczaniu on-line, z licznymi obowiązkami domowymi oraz z opieką nad starszymi rodzicami. Do tego trzeba dodać jeszcze obowiązki zawodowe lub problemy z pracą i w związku. Trudności się mnożą.
– Można mówić o osamotnieniu, niepewności i naruszeniu relacji rodzinnych oraz towarzyskich –podsumowuje Marta Buler z Uniwersytetu SWPS. Długofalowe konsekwencje wiążą się z rozwojem emocjonalnym i społecznym noworodków oraz zdrowiem psychicznym oraz fizycznym kobiet. Jak wskazują eksperci, już dziś powinniśmy temu przeciwdziałać, żeby skutki pandemii i osamotnienia były jak najmniej dotkliwe.