Magdalena Kuszewska: Na czym polega inteligencja emocjonalna?
Magdalena Turowska- Kwapisz: Moja osobista definicja określa ją jako umiejętność wygrywania osobistych, wewnętrznych MECZ- ów. I w biznesie, i w życiu osobistym. Jako autorka systemu MECZ podam teraz akronim tego słowa: M to są myśli, E to emocje, C- ciało, a Z- zachowanie. Poprzez ten system pokazuję, w jak dużym stopniu to nasze myśli determinują ostatecznie sposób naszego zachowania. Opiera się on na teorii poznawczo- behawioralnej, której twórcą jest Aaron T. Beck. Ten amerykański psychiatra dowiódł, że nasze myśli wywołują określone emocje, które zamieszkują w ciele, a to wszystko manifestuje się właśnie w zachowaniu.
MK: I dlatego optymiści, którzy mają pozytywne myśli, żyją dłużej i chorują mniej.
MTK: Owszem. Teraz, kiedy dotykają nas przeróżne zmiany związane z pandemią, kiedy wszystko jest jeszcze bardziej nieprzewidywalne, do głosu coraz częściej dochodzą ,,gwałtowne” emocje. I mimo że często wolelibyśmy być istotami racjonalnymi, to jesteśmy istotami emocjonalnymi. Każdy z nas, przychodząc na ten świat, sprawiedliwie został wyposażony w pakiet emocji każdej rangi, od złości i frustracji, przez ciekawość, smutek, aż po spełnienie i radość. Jeśli będziemy bardziej świadomi, jakie myśli do siebie zapraszamy, czy one nam służą, czy nie, to mamy szansę być bardziej inteligentni emocjonalnie. Dlaczego? Bo nasza świadomość wzrasta. Wchodzimy na jej wyższy poziom. Bez względu na to, jaki jest stan naszego oczytania lub jak jesteśmy silni, wciąż będziemy doświadczać wszystkich emocji pod wpływem myśli, które kreujemy. I to okazuje się kluczowe, szczególnie że nastała „moda” na bycie szczęśliwym, spełnionym, perfekcyjnym… Tyle że wtedy doświadczamy zabutelkowania emocji! Nie dajemy sobie prawa do przeżywania ich w pełni. Co wcześniej czy później nas dopadnie.
MK: To słynne zdanie, które lubimy wypowiadać, gdy dziecko lub dorosły roni łzy pod wpływem smutku: „Nie płacz!”. Ale dlaczego nie?
MTK: No właśnie. Kiedy zamieciemy pod dywan nasze emocje, zepchniemy je do piwnicy naszej podświadomości, czy zamkniemy w szafie, to w końcu i tak do nas zapukają: „Halo, jesteśmy tu!”. „Chcemy ci coś ważnego przekazać!”. „Mamy ważną informację dla ciebie!”. ,,Otwieraj”! Jeśli przez dłuższy czas nie będziemy dopuszczać emocji do głosu, one w końcu wypadną z tej szafy z taką siłą, że wtedy mogą rozwalić nam życie. To szalenie istotne, aby każdą emocję, która do nas przychodzi, witać z otwartymi ramionami. Zadać pytanie, co ważnego chce nam przekazać? Po co nas odwiedza? W ferworze codziennych obowiązków, braku czasu, nie zawsze pozwalamy sobie dostrzec te odczucia i potrzeby. Pamiętam, jak raz byłam na konferencji biznesowej: na scenę wszedł prelegent i zapytał nas, w jakim miejscu na ziemi pełno jest idei oraz pomysłów, które nigdy nie ujrzały światła dziennego i nie zostały zrealizowane? Zapadła cisza, a prelegent odpowiedział: „Na cmentarzu, drodzy państwo!”….
MK: Mocne.
MTK: I brutalne, ale prawdziwe. To dobitnie pokazuje, że są osoby, które nie mają w sobie gotowości na to, aby spotkać swoje emocje, podążać za potrzebami. Badania psychologiczne wykazują, że sam poziom inteligencji, tzw. IQ, już nie wystarczy. Aby odnieść sukces i spełniać się na wielu poziomach, warto rozwijać jeszcze inteligencję emocjonalną. Pamiętajmy! Emocje są jak znaki drogowe. Silnie wiążą się z wartościami, bez nich byśmy się porozbijali.
MK: Poproszę o przykład, jak to działa w praktyce.
MTK: Jeśli moją wartością jest szacunek i ktoś na mnie nakrzyczy, w pracy czy w sklepie, to pierwsza emocja, jaka się może pojawić, to złość. Ktoś naruszył moją wartość! I czuję, że w tym momencie trzeba postawić granice. Jest to więc fantastyczne narzędzie, wspierające dbanie o mój system wartości. Kolejny przykład: jeśli stoisz przed trudną decyzją, jak porzucenie toksycznego związku, odejście z pracy, to naturalnie pojawia się w tobie lęk. I kiedy jesteś z tą emocją w kontakcie, nie wypierasz jej, masz szansę popełnić mniej błędów. Warto nazwać rzecz po imieniu. Masz prawo się bać, złościć, smucić. Doświadczanie całego spektrum emocji jest w porządku. Co dalej? Powiedz sobie: ,,Boję się jak nikt na świecie, ale nauczyłam się nie poddawać takim uczuciom! Prostuję swoje ramiona i robię to, co ja chce robić”. Możesz też siebie zapytać: „Co mogę zrobić, aby lęk zmniejszyć, kto i jak może mi w tym pomóc? Jakie osoby, jakie aktywności?”. To ważny element, samoświadomość.
MK: Właśnie. Świadomość wydaje się być niezbędna w inteligencji emocjonalnej.
MTK: Ważne, aby uświadomić sobie to, co czujemy. I zdać sobie sprawę z tego, z jakiego powodu te, a nie inne emocje się pojawiają. Kontynuujmy jako przykład sytuację, w której ktoś na Ciebie nakrzyczał i pojawia się w Tobie złość. Masz dwie drogi. Albo działasz reaktywnie, czyli odpowiadasz krzykiem, albo wchodzisz na wyższy poziom, który jest związany z samoregulacją. To kolejny komponent inteligencji emocjonalnej. Zawsze masz wolny wybór. Ty decydujesz o tym, jak się zachowasz. Nie musisz działać reaktywnie. Weź głęboki wdech, dotleń organizm i poradź sobie ze stresem. I za chwilę spokojnym głosem powiedz, że nie ma w tobie zgody na to, aby ktoś na Ciebie krzyczał. Wtedy przejmujesz kontrolę nad emocjami.
MK: Wspaniała umiejętność.
MTK: Wybitny filozof rzymski Seneka już dwa tysiące lat temu powiedział, że największą władzą jest zapanowanie nad sobą. Oznacza to trzymanie emocji w ryzach, kontrolowanie ich. Nie dajesz się im ponieść, bo to Ty jesteś ich panią. O to też chodzi w inteligencji emocjonalnej.
MK: A skoro jesteśmy istotami emocjonalnymi, kontrolowanie emocji to proces, który się nie kończy, prawda?
MTK: Praca trwa przez cały czas. Ważne, aby być cały czas w kontakcie ze sobą. Ostatnio sama brałam udział w warsztatach pt. „Przez ciało do uczuć”. To jeden z elementów mojego systemu MECZ. Warto zauważyć, że każdą emocje odczuwamy zawsze w ciele. Jeden z moich klientów na sesji coachingowej opowiadał, że tak bardzo się czymś zdenerwował, że nie był w stanie jeść. Czuł wielką emocjonalną kulę w gardle, o nazwie „lęk”. Warto obserwować własne ciało i to, co się z nim dzieje pod wpływem różnych stresujących sytuacji. Jeśli się zdenerwujemy, nasze ciało natychmiast reaguje. Boli głowa, napina się kark, a zęby zaciskają.
MK: Dzięki obserwowaniu reakcji ciała możemy siebie lepiej poznać.
MTK: Dlatego warto pracować nad każdym z omówionych poziomów, począwszy od myśli, a skończywszy na zachowaniach… Nazywać to, uświadamiać sobie. Pamiętam, jak mój dwuletni synek zaczynał płakać tuż po wyjściu z windy. Nie chciał wracać ze spaceru do domu, przeżywał bunt. Ja czułam złość i wstyd. Zaczęłam analizować, skąd te emocje się biorą? Byłam na siebie zła i zawstydzona, że być może jestem beznadziejną mamą, która nie potrafi zapanować na swoim dzieckiem. Co o mnie pomyślą sąsiedzi skoro on tak głośno płacze?
MK: Znam to! Jak chyba każda mama.
MTK: Dlatego tak ważne jest dawanie sobie przyzwolenia na to, że mogę się w ten sposób czuć. Zaakceptowanie własnych myśli i emocji. OK, czuję złość i wstyd, ale nie mam wpływu na tę sytuację, dziecko ma prawo manifestować swoje emocje. Co mogę zrobić? Być przy synku, spojrzeć mu w oczy, rozmawiać z nim, dać mu jeszcze więcej uwagi i spokoju. Totalnie bez analizowania, co pomyślą sąsiedzi. Najważniejsze w tym momencie jest moje dziecko i jego poczucie bezpieczeństwa.
MK: Kolejne ważne słowo, akceptacja sytuacji.
MTK: Odkąd zaczęłam akceptować to, co się przydarza, nawet trudne doświadczenia, jest mi łatwiej. Każda sytuacja jest cenną lekcją, uczy mnie czegoś. Cóż. Inteligencja emocjonalna nie uchroni nas w stu procentach przez wahaniami nastroju czy kłopotami, czy przed nieodpowiednimi relacjami. Ale z całą pewnością pozwoli nam szybciej i łatwiej poradzić sobie w sytuacjach, które początkowo wydawałoby się, że przekraczają nasze zasoby. Człowiek inteligentny emocjonalnie to ten, który potrafi harmonijnie pogodzić to, co mu dyktuje głowa, z tym, co podpowiada serce. Najlepiej zacząć już dziś zwracać uwagę na własne myśli, emocje i sygnały pochodzące z ciała. Każdego dnia robić małe kroki, które przynoszą wielkie rezultaty.
Rozmawiała: Magdalena Kuszewska