– Na Instagramie obserwujemy „idealne” życie innych osób, więc natychmiast porównujemy je do naszego. Oczywiście, zwykle na niekorzyść. Przeglądanie pięknych, przefiltrowanych zdjęć w sieci wywołuje zwątpienie, onieśmielenie, poczucie niższości- ostrzega Katarzyna Kucewicz, psycholożka, psychoterapeutka i pedagożka z Ośrodka Psychoterapii i Coachingu Inner Garden w Warszawie.

Magdalena Kuszewska: Depresja to poważna, znana powszechnie choroba. Ale już „Insta- depresja” brzmi trochę… groteskowo.

Katarzyna Kucewicz: Otóż to. Brzmi groteskowo, zabawnie, ale mina może nam zrzednąć, kiedy poznamy wyniki badań, wskazujące na to, że Instagram jest medium wywołującym absolutnie najwięcej smutku i frustracji!

MK: Jak to, więcej niż Facebook czy You Tube?


KK: Znacznie więcej.

MK: Dlaczego?

KK: Chodzi o to, że na Instagramie obserwujemy „idealne” życie innych osób, więc natychmiast porównujemy je do naszego. Oczywiście, zwykle na niekorzyść. Porównujemy wakacje, domy, wnętrza, styl pracy i ubierania, urodę własną, a nawet urodę dzieci. I wpadamy w poczucie, że z naszym życiem coś chyba jest nie tak. Jasne, niby influencerzy prezentują zwykłe życie: zdjęcia bez tzw. filtrów, czasami rozstępy na ciele, bielactwo czy włosy pod pachami. Ale to są jednorazowe akcje. Instagram w przeważającej większości jest jednak galerią bardzo estetycznych, często mocno przerobionych zdjęć.

MK: Czym się objawia „insta- depresja”?


KK: Jakiś czas temu, kiedy pierwszy raz to opisałam, znajoma psychiatra zawołała: „Kaśka, coś Ty za chorobę wymyśliła! Nie ma takiego zaburzenia jak insta-depresja”. Rzeczywiście, w międzynarodowych klasyfikacjach zaburzeń psychicznych nie spotkamy takiego rodzaju zaburzeń nastroju. Niemniej jednak od kilku lat coraz więcej specjalistów, psychologów i socjologów posługuje się tym terminem, aby wskazać dość ważną tendencję w social mediach. Czyli pogarszanie nastroju i samooceny użytkowników  pod wpływem długotrwałego przeglądania portali społecznościowych, takich jak Instagram. Okazuje się, że przeglądanie pięknych, przefiltrowanych zdjęć w sieci wywołuje w niektórych osobach zwątpienie, onieśmielenie, poczucie niższości czy bycia gorszym. Głównie tyczy się to młodych osób, które samoocenę szczególnie opierają o opinie innych.

MK: Słyszałam, że określenie „insta- depresja” narodziło się w USA, gdzie media społecznościowe wyjątkowo silnie oddziałują na odbiorców.

KK: Oczywiście, pojęcie to zostało wprowadzone przez amerykańskich socjologów, którzy badają wpływ Instagrama i pozostałych social mediów na nasze życie. Te wyniki nie są natomiast jednoznaczne. Owszem, Instagram może sprawić, że czujemy się gorzej, ale może też podwyższyć samoocenę. Weźmy pod uwagę zamkniętych w sobie introwertyków, którzy nagle dostają dziesiątki serduszek pod postem ze zdjęciem. I czują się wreszcie akceptowani, nawet bardziej niż w realu.

Katarzyna Kucewicz


MK: Ciekawe. Żaneta Stanisławska, bizneswoman i szkoleniowiec branży beauty, mówiła nam w wywiadzie, że normą są klientki salonów urody oraz fryzjerskich, które przynoszą zdjęcia celebrytek. Chcą wyglądać jak Jennifer Lopez, Dua Lipa, Kim Kardashian. Mieć ich fryzury, rzęsy, brwi, usta… Zapominają, że każda z nas prezentuje inny typ urody i określone warunki fizyczne.

KK: Gwiazdy kreują trendy od wielu lat i to się akurat nie zmienia. Za to możliwości są większe; medycyna estetyczna może sprawić, że naprawdę zaczniemy przypominać swoją idolkę. Sama pamiętam lata 90-te i kobiety, które chciały mieć fryzurę „na księżna Dianę”, a przecież mało której osobie jest dobrze w takich włosach. Oto nasze magiczne myślenie: jeśli będziemy przypominać ulubioną gwiazdę, to wstąpi w nas trochę jej pozytywnej energii, jej szczęścia albo uroku, urody. Wyraz potrzeby identyfikacji z idolką, która nam imponuje i której pozytywnie zazdrościmy. Czasami wydaje się, że jak będziemy mieć coś podobnego, to zaczniemy coś znaczyć, być kimś. Oczywiście, najczęściej idolki naśladują te osoby, które siebie nie bardzo akceptują, nie mają ze sobą dobrej relacji i wolałyby się zamienić na życie z kimś innym. Bywa, że chcemy mieć coś podobnego ze zwykłej sympatii do gwiazdy czy jej twórczości.

MK: A więc ważny jest złoty środek. Równowaga. I to, aby nie wierzyć bezrefleksyjnie w idealne wizerunki. A jak się nie poddać „insta- depresji”?

KK: Osobiście bardzo lubię Instagram. Sama prowadzę swój profil @psycholog_na_insta, na którym dzielę się wiedzą psychologiczną z użytkownikami. I przyglądam się temu, co nam pomaga, a co szkodzi. Myślę, że warto obserwować profile, które nas uczą i inspirują, stanowią źródło motywacji i siły, mają wartość. Zaś oglądanie osób, które wpędzają innych w kompleksy to słaby pomysł. Pamiętajmy, aby Instagram był w naszym życiu tylko aplikacją w telefonie, a nie migającym obrazkiem, w który się wpatrujemy niemal całą dobę. Jeżeli czujemy, że od oglądania Instagrama gwałtownie obniża się nasza samoocena, miewamy myśli tzw. rezygnacyjne, wszystkiego się odechciewa, pojawia się smutek, który narasta, to warto zwrócić się po fachową pomoc. Terapeuta krok po kroku pomoże wrócić do siebie i odzyskać równowagę.

Rozmawiała Magdalena Kuszewska

Fot. Unsplash
Back to list

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *