Dirty Dancing (reż. Emile Ardolino)
Ach, przeżyć taką miłość, choćby tylko wakacyjną, a jeszcze mieć takiego nauczyciela tańca! Oscarowy i wciąż uwielbiany na świecie film opowiada w sumie prostą historię. Oto 16-letnia Frances, wrażliwa i nieśmiała, poznaje na wakacjach przystojnego i charyzmatycznego instruktora tanecznego. Mimo widocznych różnic łączy ich jedno: miłość do tańca, a potem też do siebie nawzajem. Są tacy, którzy widzieli film po kilkadziesiąt razy i wciąż nie mają dość. Muzyka, atmosfera filmu, piękne układy taneczne i emocje, które niemal przechodzą przez ekran, a wreszcie chwytająca za serce historia przemiany bohaterów- to musi działać na widzów. I działa. Dodajmy jeszcze tylko, że to ten film uczynił z nieżyjącego już niestety Patricka Swayze megagwiazdę.
Ojciec chrzestny (reż. Francis Ford Coppola)
To nic, że często padają tu strzały, a trup ściele się gęsto! Klasyk, który oglądają kolejne pokolenia, jest wielowymiarowy i wielowątkowy. I choć to banał, ale jednak każdy znajdzie w tym filmie coś dla siebie. Jest więc wybitna muzyka legendarnego kompozytora Ennio Morricone, jest przejmująca gra aktorska (z młodziutkim Alem Pacino i genialnym Marlonem Brando na czele), są piękne zdjęcia (Nowy Jork, Sycylia) i doskonały scenariusz. To rozbudowana i nieoczywista opowieść o słynnej włoskiej rodzinie mafijnej z Nowego Jorku. Starzejący się Don Corleone pragnie przekazać władzę swojemu synowi. Historia została tak poprowadzona, że siłą rzeczy kibicujemy tym, którzy są czarnymi charakterami. Film liczy sobie już prawie 50 lat, ale zaskakuje świeżością i jednocześnie uwodzi retro-klimatem.
Holiday (reż. Nancy Meyers)
Komedia romantyczna, którą ogląda się świetnie przez cały rok (choć akcja osadzona jest w okresie Bożego Narodzenia), w gwiazdorskiej obsadzie. Dwie nieznające się kobiety (cudowne role Kate Winslet i Cameron Diaz) po tym, jak zostają singielkami, postanawiają zrobić coś innego i szalonego. Zamieniają się domami na święta, dzięki specjalnemu portalowi. Iris przeprowadza się więc do luksusowej rezydencji w słonecznym Los Angeles, zaś Amanda przyjeżdża w tym czasie do jej przytulnego, ośnieżonego domku na wieś pod Londynem. Co z tego wynika? Oj, dużo zwrotów akcji, miłości i przygód. Jak to się smacznie ogląda! I jeszcze jedno. „Holiday” to pozycja obowiązkowa dla licznych fanek urody i talentu Jude’a Law.

Sabrina (reż. Sydney Pollack)
To niemal bajka, zupełnie jak ta o Kopciuszku. Z happy end-em, z przesłaniem (miłość zwycięży wszystko!). A to wszak poprawia humor chyba każdemu widzowi. Sabrina jest córką szofera państwa Larrabee. Zakochała się w Davidzie, synu państwa Larrabee, ale nie ma u niego szans. Wkrótce trafia do Paryża, na staż w redakcji „Vogue’a”. Wraca po dwóch latach odmieniona: piękna, pewniejsza siebie. Oczywiście od razu zwraca uwagę Davida, który waha się, czy poślubić swoją wybrankę. To może pokrzyżować plany finansowe Linusa, jego brata, który postanawia odciągnąć uwagę Sabriny od Davida… Julia Ormond i Harrison Ford grają swoje role z przejęciem, wierzymy tej (nie)oczywistej miłości i kibicujemy jej od początku! Film jest remakem obrazu Billy’ego Wildera z 1954 roku.
Grease (reż. Randal Kleiser)
Ten musical jest w stanie poprawić humor zdecydowanej większości widzów, o czym piszą radośnie na różnych forach. Sandy z Australii (Olivia Newton- John) i Danny z USA (John Travolta) zakochują się w sobie latem. Potem okazuje się, że niespodziewanie trafiają do tej samej amerykańskiej szkoły, przez co ich wakacyjna miłość zostaje wystawiona na dużą próbę. Jasne, „Grease” to nie jest arcydzieło sztuki filmowej, fabuła pozostaje w sumie prosta, na ekranie dominuje kolor i skoczna nuta, ale czy nie o to czasami chodzi? Aby wywołać na twarzy uśmiech, poczuć się lżej i radośniej, zatęsknić za parkietami tanecznymi i za wakacjami?…Trzeba dodać, że właśnie ten musical wylansował wiele hitów, które do dziś są grane na świecie, jak choćby „Summer nights” czy „You are the one that I want”.
Pulp Fiction (reż. Quentin Tarantino)
Znawcy uważają, że ten film, który ma już status kultowego, należy obejrzeć co najmniej kilka razy. Po pierwsze: Tarantino jako pierwszy twórca zaczął stosować na ekranie dialogi, które nie są właściwie ważne, tylko zupełnie błahe dla akcji. Ciekawe, że wiele z nich uzyskały status kultowych. Po drugie, fabuła jest snuta bez chronologii, więc można ją dobrze poznać po iluś seansach. W dużym skrócie: to opowieść o dwóch płatnych mordercach, pracujących na zlecenie mafii, o żonie gangstera, bokserze i parze okradającej ludzi w restauracji. Po trzecie: wybitne role zagrała tutaj cała plejada gwiazd, z Umą Thurman, Johnem Travoltą i Samulem Jacksonem na czele. Owszem, na ekranie jest sporo przemocy, ale często celowo przerysowanej, komiksowej, w konwencji. Klasyk kina, oczywiście nagrodzony Oscarem i wieloma innymi.
