Boże Narodzenie minęło, świąteczne dekoracje zostały zdjęte, noworoczne obietnice jakoś nie wychodzą, motywacja spada, do wiosny daleko, a zima daje w kość. I do tego trwa pandemia!
Nic dziwnego, że wiele osób ma dołki, smutki i niepokoje, które kumulują się właśnie dzisiaj, 18 stycznia. Blue Monday, czyli najbardziej depresyjny dzień w roku, to nazwa wprowadzona 17 lat temu przez Cliffa Arnalla, psychologa z Cardiff University.
Blue Monday jest coraz popularniejszy na całym świecie; opisywany w poważnych mediach, dyskutowany na forach. Wiele osób identyfikuje się z tymi emocjami (przygnębienie, brak nadziei i motywacji), choć wielu ekspertów nazywa go stekiem bzdur i wymysłem pseudonaukowym. Jakkolwiek by nie było, to nie jest najszczęśliwszy dzień w roku, biorąc pod uwagę okoliczności.
Wzór na smutek
A w jaki sposób doszło do wskazania tej konkretnie daty? Co roku Blue Monday, jako „święto” ruchome, przypada w trzeci poniedziałek w nowym roku. Arnall wyznacza datę najgorszego dnia roku za pomocą specjalnego wzoru matematycznego, który uwzględnia pogodę (krótki dzień, mało słońca), czynniki psychologiczne i emocjonalne (brak realizacji postanowień noworocznych) oraz ekonomiczne (kończą się terminy płatności kredytów, związanych z zakupami świątecznymi, na dodatek pojawiają się nowe wydatki).
Widać coś w tym jest, skoro o najsmutniejszym dniu informują nawet poważne programy na całym świecie. Każdy czuje się nieco pewniej, jeśli zdaje sobie sprawę, że podobne przeżycia targają innymi. I kiedy ktoś daje tym samym znak, że wszystko z nami w porządku, mimo że przeżywamy niepokoje. Ba, otrzymujemy nawet matematyczny wzór, tłumaczący objawy!

Naukowcy na nie
Blue Monday wyjątkowo nam pasuje do czasów pandemii, która trwa już niemal rok. Jesteśmy (chyba wszyscy?) znużeni tym stanem rzeczy, weryfikujemy kolejny raz wyobrażenia o przyszłości, dokonujemy poważnych zmian, zmagamy się z nową porcją problemów albo niepokojów. I zwyczajnie boimy się o własne oraz bliskich zdrowie, a także o to, czy będziemy mieli pracę itd. Kiedy do wiosny wciąż daleko, łatwiej o smutki i smuteczki, o chaos. Dostając w zanadrzu Niebieski Poniedziałek, odczuwamy przypływ ulgi.
OK, a więc mamy prawo tak się czuć! W porządku, dziś jest ten dzień. To oznacza, że warto pozwolić sobie na smutek czy łzy, które mogą zadziałać oczyszczająco.
A jednak często termin Blue Monday uznawany jest za pseudonaukę. Wielu polskich i zagranicznych ekspertów oburza się, słysząc to określenie. Nie ma czegoś takiego, twierdzą, jak światowy dzień smutku czy dołka. Każdy staje się sumą własnych doświadczeń, emocji i cech; wszystko jest indywidualne. Niestety, chcąc nie chcąc, naukowcy nie są w stanie zatrzymać popularności Blue Monday. Dlatego bez względu na to, czy teoria ma podłoże naukowe, czy nie, mamy dla Was kilka przyjemnych do realizacji porad.
Jak poprawić sobie humor (nie tylko) w Blue Monday?
Wypij co najmniej jeden kubek gorącej czekolady (może być z dodatkiem bitej śmietany lub chilli). Dziś nie patrz na kalorie, potrzebujesz energii i dawki magnezu!
Puść energetyczną muzykę, która kojarzy Ci się z latem i wakacjami. Mogą to być stare hity z czasów, kiedy chodziłaś do szkoły i wydawało się, że nie masz większych trosk.
Załóż miękkie, otulające rzeczy z przyjaznych tkanin (bawełna, wełna, kaszmir). Niech otulą Cię dobrze. Wielki wełniany sweter lub szal, futrzana kamizelka, wygodne miękkie kapcie lub grube skarpety, dresowe spodnie, flanelowa piżamka.
Zjedz owoc, który kojarzy Ci się z ciepłym krajem (mango, ananas, melon): ważne, aby był świeży, nie mrożony.
Obejrzyj wakacyjny film, najlepiej komedię, z widokiem palm, z dużą ilością słońca i pozytywnej energii.
Otul się pledem, kocem, poduchami i zapal świece zapachowe. Możesz rozpylić olejki energetyczne albo zrobić sobie kąpiel relaksacyjną.
Kup świeże kwiaty w energetycznych kolorach (słoneczniki, róże, frezje), postaw je w widocznym miejscu.
Porozmawiaj na zoomie albo przez Facetime z bliskimi, najlepiej więcej niż jedną. Pożartujcie, skupcie się na wesołych wspomnieniach.
Na pociechę: Blue Monday jest tylko raz w roku, a do wiosny jest bliżej niż myślisz…