Kobiece auto – czyli jakie? Czy kobiety naprawdę potrzebują niedużych samochodów? Jakie auto dla kobiety? O tym opowiedziała nam Anna Nazarowicz, autorka bloga Panie wiozą panów.

Walczę z poglądem, że kobiety mają mieć tzw. nieduże, kobiece auto. To wszystko zależy przecież od naszych możliwości, potrzeb, stylu życia – mówi nasz ekspert, Anna Nazarowicz, autorka bloga „Panie wiozą panów”, entuzjasta motoryzacji. To wyznacznik naszych czasów, że kobieta coraz częściej chce mieć auto wyłącznie dla siebie.

Co sobie myślisz słysząc „kobiece auto”? Co to dla Ciebie oznacza? 

Słyszałam i zastanawiam się, kto to określenie w ogóle wymyślił?

Nie podoba Ci się? 

Nie tylko mi. Z dystansem podchodzą do tego również inni przedstawiciele branży motoryzacyjnej. Dlaczego? Bo szufladkuje. Podobnie jak stereotyp, zgodnie z którym dziewczynki trzeba ubierać na różowo. Walczę więc z poglądem, że kobiety mają mieć tzw. nieduże, kobiece auto. To wszystko zależy przecież od naszych możliwości, potrzeb, stylu życia. Swoją drogą to ciekawe, że jak panowie jeżdżą np. niedużym, sportowym Porsche 911, to nikt nie mówi, że to „małe, kobiece auto”. Na moim blogu, „Panie wiozą panów”, prezentuję bardzo różne samochody, od tych najmniejszych, jak dwuosobowy Smart, po te największe, jak luksusowy Rolls Royce Cullinan, który z ledwością mieści się na pasie ruchu. Widząc ten rozstrzał, ludzie często zadają mi zatem pytanie, jakie konkretnie auto polecam kobiecie? 

Co wtedy radzisz? 

Jedna z moich przyjaciółek kupiła ostatnio śliczną Alfę Romeo: zgrabny, kompaktowy model o całkiem zacnej mocy. Druga jeździ ponad 6-metrowym Cadillakiem Escalade, bo jest mamą trójki dzieci, ma tam dużo miejsca i czuje się w nim bezpiecznie. Za każdym razem powtarzam, że wybór auta to wypadkowa naszych indywidualnych potrzeb oraz możliwości. Pod uwagę należy bowiem brać nie tylko fakt, czy jeździmy solo, czy też z rodziną, ale również względy finansowe. 

Coraz więcej kobiet posiada własne auto, inne niż partner. 

Faktycznie ten trend dynamicznie się zmienia. Tu przypomina mi się rozmowa z Karoliną Łukaszewską, PR&Marketing Manager w Porsche Centrum Sopot, która mi zdradziła, że kobiety, wbrew pozorom, coraz aktywniej biorą udział w wyborze auta zarówno dla siebie, jak i dla rodziny. Kiedyś to facet wybierał, decydował o konfiguracji, a kobieta piła kawę, uśmiechnięta, siedząc obok. Teraz kobiety przychodzą do salonu i bardzo konkretnie podchodzą do wyboru auta: już wiedzą czego potrzebują, jakiej mocy silnika, jakiej pojemności, jakich gadżetów i dodatkowych opcji. Rośnie świadomość tych motoryzacyjnych potrzeb. Stałyśmy się ważną grupą docelową dla producentów, dlatego coraz więcej kobiet pojawia się w reklamach, np. Mercedesa czy Volvo. 

Zostałyśmy zauważone jako ważne klientki. 

Zarabiamy coraz więcej, mamy coraz lepsze stanowiska, jesteśmy coraz bardziej samodzielne, sięgamy po swoje. No i mamy wiedzę motoryzacyjną, oglądamy filmiki, czytamy blogi, etc. Kiedy na moim fapange’u czytam niektóre komentarze kobiet, jestem pod wrażeniem ich wiedzy. Wielu facetów mogłoby się od nich uczyć. Kobiety nie przestają mnie pod tym względem zaskakiwać. Na pewno to wyznacznik naszych czasów, że kobieta coraz częściej chce mieć auto wyłącznie dla siebie. Jasne, na drogach i na parkingach jest coraz ciaśniej, pojazdów przybywa, więc taki indywidualizm u obydwu płci ma swoje wady. Ale to niesamowite obserwować, jak kobieta w roli klienta ewoluowała. Jak z towarzysza męskich wypraw do salonu przekształciła się w świadomego klienta, który często sam płaci za ten produkt. 

Płaci i wymaga! 

I dlatego motoryzacja pojawiła się w kobiecych pismach, na portalach internetowych, aktywnie zabiega o naszą uwagę. A my jesteśmy dosyć wymagające: zwracamy uwagę na względy praktyczne, na to, czy zmieszczą się foteliki dziecięce, czy bagażnik jest wystarczająco ustawny, czy pomieści choinkę na święta, ile jest na pokładzie poduszek powietrznych. Mężczyźni być może również, ale zdecydowanie częściej myślą głownie o mocy auta. Wspólny mianownik? My wszyscy, panowie i panie, kupujemy wciąż oczami. W ten sposób wybieramy ubrania, meble, gadżety i samochody. Jesteśmy wzrokowcami. Dobrym przykładem jest Fiat Multipla: od praktycznej strony świetnie zaprojektowany model. Doskonała widoczność, miejsca na 6 osób. Ale „nienachalnej urody”, dlatego rynku nie podbił. 

Na co zwrócić uwagę przy wyborze auta?

Zależy, czy mówimy o modelu nowym, czy używanym. Rynek wtórny na chwilę obecną, za sprawą pandemii, przeżywa spore zainteresowanie. Tu warto pamiętać o fundamentalnej zasadzie: nie ma okazji! Tak mawia moja bratnia dusza, zajmująca się importem używanych samochodów z Europy oraz USA. 

To słynne: „Niemiec płakał jak sprzedawał”! 

Jeśli ktoś ma dobry samochód, na pewno będzie chciał otrzymać realną wartość rynkową. Zadbany, z atrakcyjnym przebiegiem, dobrze wyposażony, jest warty swojej ceny i koniec. Kolejna sprawa: jeżeli kupujemy model z drugiej ręki, nie z salonu, warto go sprawdzić przed zakupem. Sporo serwisów oferują taką usługę. Przez 1,5h fachowcy sprawdzają, czy nie ma wycieków, czy auto jest wypadkowe, czy nie ma żadnych ukrytych wad. Warto skorzystać, w ten sposób unikniemy przykrych niespodzianek. 

O czym jeszcze trzeba pamiętać?

O tym, że cena auta to nie koniec wydatków. Jest cała masa dodatkowych kosztów, jak ubezpieczenie, serwis, paliwo itd. Jeżeli kupujemy używany egzemplarz od osoby prywatnej, trzeba zapłacić PCC w wysokości 2% wartości auta, zrobić przegląd. Jeśli bierzemy pożyczkę albo leasing, oszacujmy, czy realnie nas na to stać, czy wymarzone cztery kółka nie staną się kulą u nogi. Warto przemyśleć swoje potrzeby, czy nie są zbyt rozdmuchane. Czasem słyszę, że ktoś kupuje duże auto tylko po to, żeby spakować się na wakacje. Wtedy zadaję pytanie, jak często wybiera się na te wakacje? Jeśli raz do roku, to ponoszenie kosztów utrzymania dużego samochodu przez okrągły rok chyba nie ma sensu. 

Kobiety zwracają uwagę na kolor auta?

Owszem, ale panowie też. Kiedyś była moda na czarne, teraz bardziej popularne są białe. I nieustająco modele w kolorze srebrnym. 

Dlaczego dwukolorowe nie zrobiły furory? Coraz więcej firm takie wprowadza. 

Bo auto wybieramy na dłużej niż jeden sezon, to zakup na lata. Nasze wybory są zwykle zachowawcze, nie chcemy, aby nowa zabawka szybko się znudziła. Takie kombinacje kolorystyczne bywają dodatkowo płatne; kolejne koszty w morzu wydatków. Poza tym wiele osób myśli przyszłościowo, czyli o momencie sprzedaży takiego samochodu. Na niektóre wariacje trudno jest potem znaleźć amatora. Liczą się kolory klasyczne, a nie nowinki. Takie, które się obronią. Są jednak wyjątki, np. czerwony samochód. Czerwone Porsche jest zawsze dobrze widziane, ale czerwony WV Passat już mniej, prawda? Jest takie powiedzenie, że auto cieszy nas dwa razy. W dniu zakupu oraz w dniu sprzedaży! 

Z jakimi stereotypami na temat kobiet za kółkiem wciąż musimy walczyć?

Dajmy sobie już spokój z tezami, że kobiety są gorszymi kierowcami. Nie są! Wspominana posiadaczka wielkiego Cadillaca prowadzi go lepiej niż niejeden mężczyzna: pewnie, świadomie, bezpiecznie. Statystyki od dawna mówią, że to my powodujemy mniej groźnych wypadków, jesteśmy ostrożniejsze, mniej wyrywne i bardziej zachowawcze na drodze. Owszem, zdarzają nam się jakieś drobne otarcia, ale od nich jeszcze nikt nie umarł. A serwisy potrafią zdziałać teraz cuda, spolerować, śladu nie będzie. 

Przywiązujemy się do naszych pojazdów, niezależnie od płci? 

Tak, tutaj rzeczywiście nie ma podziałów. Słyszałam już różne określenia: Czarna Mamba, Krysia, Ewcia, Prosiaczek, Błękitna Strzała…  Chętnie nadajemy im różnego rodzaju imiona, które nawiązują do nazwy marki czy też modelu. Samochody wyzwalają silne emocje. Ale pod tym kątem właśnie są projektowane.

Back to list

Related Posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *